fbpx
Psychologia

Krzykacze na ławkach? „Trenerzy czasami mogą podnieść głos”

10 listopada 2021
2 min czas czytania

Oczywistym jest, że trenerzy nie mogą krzyczeć na dzieci. Niektórzy twierdzą wręcz, że za takie zachowanie powinno im się odbierać uprawnienia. Czy szkoleniowcy mogą jednak w wyjątkowych sytuacjach… podnieść głos?

Musimy rozgraniczyć krzyk od podniesionego głosu. Widzimy różnicę między tym, że „trener” notorycznie krzyczy na swoich podopiecznych, krytykuje ich i głośno wytyka błędy oraz sytuacją, w której chce pobudzić lub zmotywować drużynę do lepszej gry. Jak do tej kwestii podchodzą główni zainteresowani? Oddaliśmy im głos:

  • Oprócz tego, że trener ma być szkoleniowcem, a nie treserem, jest też przede wszystkim pedagogiem. Biorąc pod uwagę rolę pedagoga, musimy w wyjątkowych przypadkach podnosić głos. Uważam, że w sytuacjach, w których możemy chłopców lub dziewczynki pozytywnie nakręcić, podbudować albo obudzić zespół, bo czasami „nie dojeżdża” na mecz, możemy podnieść głos, natomiast na pewno nie wtedy, kiedy dzieci popełniają błędy, bo nie tędy droga – mówi nam Wojciech Plichta, szkoleniowiec dzieciaków w Huraganie Wołomin.
  • Uważam, że trenerzy czasami mogą podnieść głos na zawodników, ale to też zależy od konkretnej sytuacji. Myślę, że głos jest w pewnym sensie „narzędziem” trenera, więc powinien z niego korzystać. Jest jednak różnica między kretyńskim krzyczeniem po dzieciach a zwróceniem im na coś uwagę – odpowiada Paweł Tomkiewicz, trener w Akademii Stali Rzeszów.
  • Zgodzę się, że wiele zależy od sytuacji. Uważam, że podniesienie głosu w pracy z dziećmi powinno być jednorazowym sygnałem, takim dzwonkiem alarmowym mającym na celu pobudzenie uwagi u zawodników. Wyobrażam sobie, że ten komunikat dotyczy całego zespołu, a nie pojedynczego chłopaka, nie jest on oceną zachowania, tylko ma pomóc drużynie i nie jest on nadużywany, to wtedy trener może podnieść głos. Wydaje mi się, że działa to wprost proporcjonalnie – im młodsza kategoria wiekowa, tym ta tonacja głosu powinna być spokojniejsza. Nie powiem, że szkoleniowcy kategorycznie nie powinni podnosić głosu, bo czasami cel ogólny może odnieść korzystne efekty. To nie może być jednak komunikat, który „dotknie” zawodnika – dodaje Marcin Łazowski, prezes Pogoń Szczecin Football Schools.

Trochę inaczej na tę sprawę patrzy Dominik Bialic, psycholog sportowy, który współpracuje m.in. z Beniaminkiem Krosno. Mówi nam, że nawet, jeżeli szkoleniowiec ma dobre zamiary i chce pozytywnie wpłynąć na drużynę, część zawodników może odebrać jego zachowanie… zupełnie inaczej.

  • Czasami ludziom zdarza się nad interpretować krzyk, tłumaczą się, że „tylko” podnieśli głos. Warto zwrócić uwagę, że tak naprawdę społeczeństwo się zmienia i dzieci też są różne. Wobec okrzyku np. „koncentracja” jedno dziecko może przejść obojętnie, ale dla drugiego podniesiony głos może spowodować pewnego rodzaju obawy. Do czego zmierzam? Jest szereg różnych badań dotyczących podniesionego głosu czy też krzyku i te badania jasno pokazują, że podniesiony głos nie pomaga, szczególnie dzieciom, a wręcz ma odwrotny skutek. Jeżeli będziemy zbyt często stosować metodę podniesionego głosu, możemy wywołać u dzieci poczucie lęku. Moje podejście jest takie, że istnieje szereg innych metod wychowawczych, które również mogą wpłynąć pozytywnie – tłumaczy.

Poznaliśmy zdanie trenerów na temat tego, czy mogą podnieść głos, jeżeli chcą zmotywować zawodników, a jak wygląda sytuacja z… podpowiadaniem? Czy to źle, jeżeli szkoleniowiec głośno zwróci uwagę swojemu obrońcy, żeby uważał, bo zbliża się do niego przeciwnik, którego ten nie widzi?

  • Nie jestem zwolennikiem podpowiadania. W Akademii Pogoni Szczecin staramy się tak pracować, że jeżeli te komunikaty się pojawiają, to żeby nigdy nie zawierały decyzji, żeby ona zawsze zostawała po stronie zawodnika. Z tym podpowiadaniem to jest trochę tak, jak z pomaganiem uczniowi w rozwiązywaniu jego zadań domowych. Pomaganie mu, naprowadzanie jest świetnym rozwiązaniem, natomiast pisanie za niego odpowiedzi jest rozwiązaniem zaledwie doraźnym. Tak samo jest na boisku – uważa Łazowski.
  • Używanie zwrotów „uważaj” czy „plecy” nie jest najlepszą opcją, bo jeśli chcemy przygotować zawodnika do gry na wyższym poziomie, powinniśmy mu stworzyć takie środowisko treningowe, żeby on sam przed przyjęciem piłki był w stanie sprawdzić, czy np. rywal nie stoi za jego plecami. Jestem daleki od tego, żeby podpowiadać zawodnikom. Moje zdanie jest takie, że trenerzy nie powinni krzyczeć po zawodnikach, tak samo, jak nie powinni wymagać od nich, żeby podali, strzelali lub kiwali się z rywalem. Czy zdarzyło mi się podnosić głos na własnych podopiecznych? Tak, jeśli widziałem jakąś sytuację, że np. gramy na mniejszym boisku i mamy sytuację 3v2, którą przykładowo wcześniej ćwiczyliśmy na zajęciach, to krzyczałem po prostu „3v2” i chłopcy sami obserwowali oraz podejmowali decyzję, czy mają teraz prowadzić piłkę, podać, a może strzelać – wyjaśnia Tomkiewicz.

Trenerzy w określonych sytuacjach mogą podnieść głos na zawodników, natomiast muszą robić to w przemyślany sposób. Muszą być uważni i świadomi, by nie wywołać wśród najmłodszych adeptów futbolu poczucia lęku. Szkoleniowcy nie powinni jednak krzyczeć do swoich podopiecznych, jeżeli chcą im podpowiedzieć, nawet w dobrej intencji. Chłopcy oraz dziewczynki muszą sami podejmować decyzje. Sterowanie nimi do niczego dobrego nie prowadzi…

FC.APP Team
O AUTORZE

Ekipa pasjonatów sportów, w szczególności piłki. Teksty pisze w zasadzie cały zespół, czasem również przy współpracy zewnętrznych redakcji związanych ze środowiskiem piłkarskim.

Udostępnij