Bez lig, tabel i wyników w kategoriach od skrzata do orlika. Polski Związek Piłki Nożnej podjął pierwszą uchwałę po sierpniowych wyborach i zamiast cotygodniowej ligi, w całej Polsce będą rozgrywane małe turnieje… towarzyskie. Bez żadnych klasyfikacji. Jak one wyglądają w praktyce?
Turnieje towarzyskie bez ewidencji wyników i tabel to nie jest nic nowego, gdyż niektóre województwa w Polsce stosują tę praktykę już od kilku lat np. Zachodniopomorskie, Dolnośląskie, Świętokrzyskie czy Wielkopolskie. Uchwała PZPN-u, de facto, tych regionów nie dotyczy, bo one już działają według tego schematu.
Dla osób, które nie wiedzą na czym polega reforma, wyjaśnimy to w kilku zdaniach. Co tak właściwie się zmienia? W protokołach meczowych i sprawozdaniach sędziowskich nie będzie informacji o wynikach spotkań. Dodatkowo, w Internecie nie znajdziemy żadnych notek o tym, że w kategoriach od skrzata do orlika odbywał się jakiś mecz i zakończył danym wynikiem.
To w zasadzie tylko tyle, ale i aż tyle. Bo dzieci dalej będą grać mecze i turnieje, rywalizować z rówieśnikami, liczyć gole i dążyć do zwycięstw. Tak samo jak kiedyś dążyło się do tego, żeby wygrać mecz na podwórku z drużyną z innego osiedla – zawsze walczyło się o zwycięstwo, liczyło gole, samemu sędziowało i później nigdzie nie można było znaleźć informacji na temat tego meczu w gazecie, telewizji czy Internecie.
I taki sam cel przyświeca turniejom towarzyskim, które zastąpią ligi dziecięce. Aczkolwiek to też nie oznacza, że znikną komercyjne turnieje z wynikami, tabelami itd., bo one zostaną i nie ma tym nic złego. – Ta reforma nie ma na celu zabijania rywalizacji! Co tydzień będą mecze i turnieje, czyli będzie też rywalizacja. Po prostu nie będzie wynikomanii i punktomanii. Czytam często takie posty na Facebooku drużyn do lat 8, 10: “przygotowujemy się do sezonu”. Jak można przygotowywać dziecko do sezonu? Samo to założenie jest błędne. Najważniejsza jest gra i rywalizacja. Z kolei turnieje komercyjne są i cały czas będą. I dobrze niech będą, bo to jest coś innego niż ligi. Taki turniej nie jest stresogenny, owszem jedziesz na turniej, żeby wygrać. Przegrasz? To nic się nie stało, bo za tydzień będzie kolejna szansa na innych rozgrywkach. Z kolei liga powoduje to, że po dwóch, trzech meczach pojawia się myśl o ew. spadku i trenerzy kombinują, dokonują dziwnych ruchów, żeby się utrzymać np. grają tylko najlepsi, pojawiają się niezrzeszeni zawodnicy itd. Na turniejach takich sytuacji nie będzie. Bo, jeśli nie uda się wygrać dziś, to można za tydzień, bo będzie kolejna szansa – mówił Michał Libich, trener edukator PZPN na łamach portalu Weszło Junior.
Jak zatem wygląda taki turniej bez tabel i wyników? Ile on trwa? Kto w nim bierze udział? Co z sędziami, boiskami i opieką medyczną? Jaki jest regulamin? Zapewne takie pytania rodzą się w głowie ludzi, którzy po raz pierwszy stykają się z tym rozwiązaniem. Z kolei PZPN jeszcze nie przedstawił swojego stanowiska, jak ma to wyglądać. Dlaczego? Ponieważ Wojewódzkie ZPN mają w tym temacie pewną dowolność, w jaki sposób chcą zorganizować turniej. Opcji jest kilka, ale najważniejsze jest to, żeby jak najwięcej dzieci grało i bawiło się podczas turnieju.
Mimo że jest to turniej towarzyski to nie są i nie będą prowadzone drabinki turniejowe. W przypadku czterech drużyn zgłoszonych z danej grupy to każdy gra z każdym. Jednak, gdy jest więcej zespołów to trenerzy dzielą na grupy turniejowe względem poziomu. Po to, żeby nie dochodziło do wyników po 20:0. W takim przypadku drużyny rozgrywają mecze tylko w zakresie swojej grupy.
Te turnieje z założenia są małe i składają się z kilku drużyn, żeby po prostu nie było do rozegrania kilkudziesięciu spotkań, a samo wydarzenie nie trwało pół dnia.
W Wielkopolsce robią tak, że liczba spotkań oraz czas ich trwania są ustalane bezpośrednio przed turniejem, na podstawie liczby zgłoszonych przez trenerów drużyn. Bo to nie jest tak, że jeden klub może zgłosić tylko jedną drużynę. Trener może wystawić tyle zespołów, ile chce, na podstawie zawodników, którzy danego dnia przyszli na turniej – Załóżmy, że mamy do czynienia z dużym turniejem, gdzie jest osiem klubów i każdy z trenerów wystawia po dwa zespoły, czyli mamy w rozgrywkach aż szesnaście drużyn. To przeraża ludzi: “szesnaście zespołów? To będzie trwało sześć godzin!” Nie, ten turniej ma trwać maksymalnie 2,5 h. Nie więcej, każdy ma 50 minut gry. Mając do dyspozycji cztery boiska, bo taki turniej nie może być rozgrywany na mniejszej liczbie boisk. Mamy te 16 zespołów, trenerzy przed turniejem ustalają grupy pod względem poziomu, bo mniej więcej wiedzą, kto jest na jakim poziomie. Jest wiele możliwości, metod, żeby to poukładać np. tabela bergera – mówi Dawid Dominiczak, trener edukator w Wielkopolskim ZPN.
Sędziowie? Może ich po prostu nie być, skoro nikt nie musi wypisywać protokołu meczowego. Zasady jak na podwórku – dzieci sędziują same sobie. – To nie jest żaden problem. Gdy pojawia się sędzia, to jeden czy drugi trener ma problem o daną sytuacją. W takim przypadku dzieci podejmują decyzje. One w tym wieku są jeszcze na tyle wiarygodne i uczciwe, że nikt nie oszukuje. Trenerzy stoją na straży, żeby nie było tej brutalności. Potrafią przy braku wyników, podejmować decyzje niekoniecznie korzystne dla siebie, ale dla dzieci. W sytuacjach spornych trenerzy decydują, ale tych sytuacji jest mało. Dziecko, gdy popełni przewinienie, to samo odchodzi. Kto obserwuje te rozgrywki i widzi zachowania dzieci, to wie. Czy na treningach jest sędzia? Nie, gdy nie ma wyniku, to nie jest potrzebny – wyjaśnia Dominiczak.
Kto odpowiada za organizację takiego turnieju? Wojewódzkie ZPN mogą same organizować te wydarzenia w miejscach, gdzie są odpowiednie warunki do rozegrania kilku meczów na raz. Harmonogramy, wyznaczanie gospodarzy to leży w gestii ZPN, które nad tym pracują na podstawie klubów, które wyrażają chęć cyklicznego grania w takich turniejach, bo nikt nikogo do niczego nie zmusza. Trenerzy mogą na własną rękę organizować turnieje i sparingi, ale łatwiej jest po prostu odezwać się do Wojewódzkiego ZPN, który przygotuje sprawy formalne za kluby.
Aczkolwiek już sam gospodarz danego turnieju towarzyskiego ma za zadanie przygotować boiska i zapewnić opiekę medyczną. – Tak, jak to było w lidze za opiekę medyczną, odpowiada organizator, wtedy jeszcze dochodziła kwestia sędziów, a teraz tylko zabezpieczenie medyczne – mówi Błażej Czyżewski, trener edukator PZPN.
W każdym województwie też są i będą wyznaczani koordynatorzy, którzy bacznie obserwują turnieje, aby mieć obraz tego, jaki jest poziom spotkań.
W Wielkopolsce zrobili tak, że dokonali podziału na kilka grup, gdzie są te same zespoły i grają ze sobą w kilku turniejach w rundzie, ale później dochodzi do zmian. Co więcej do wymian drużyn może dojść nawet wcześniej, jeśli będą widoczne duże dysproporcje między drużynami, bo istotna jest w tym wszystkim rywalizacja.
– Chcemy, żeby młodzi chłopcy się rozwijali i rywalizowali z innymi na podobnym poziomie. W tym układzie, który był, często dochodziło do skrajności poziomów. Drużyna bardzo dobra trafiała do grupy ze słabszą i mieliśmy do czynienia z wynikami po 20:0 czy 25:0. Taka forma rozgrywek zaproponowana przez Wielkopolski ZPN powoduje, że możemy na bieżąco modyfikować grupy. Docelowo chcemy, żeby najlepsi grali z najlepszymi – wyjaśnia Czyżewski.
Takie turnieje niczym większym nie różnią się od meczów na podwórku. Czy to źle? Absolutnie nie, bo też taki był zamysł inicjatorów reformy, żeby dzieci po prostu czuły radość z grania w piłkę i chciały ją kopać również poza treningami i weekendowymi meczami. Taki powrót do korzeni. Kiedyś nie było lig dziecięcych, a dzieci grały w piłkę i rywalizowały między sobą. Tak samo ma być na turniejach towarzyskich, które nadal mają otoczkę wydarzenia sportowego – kibice, trenerzy, kilka drużyn i jeden cel – wygrać kolejny mecz.